Likantropia I Czarownice
Artur Marek Wójtowicz
Likantropia, czyli inaczej wilkołactwo była nauką szeroko
rozpowszechnioną w starożytności i średniowieczu. Teza ta głosiła, że ludzie są
zdolni przemieniać się w wilki. Według badań antropologicznych wynikała ona
prawdopodobnie z faktu, iż w społecznościach pierwotnych i archaicznych tajne
związki młodzieży miały bardzo często za swego patrona wilka, a ich członkowie,
walcząc dzielnie i okrutnie, zwali się też na ogół wilkami.
Tego typu definicję możemy przeczytać w encyklopedii. Rzadko jednak zdajemy
sobie sprawę z faktu, że wiara w istnienie likantropii była przyczyną
rozszerzania się inkwizycji na terenach dzisiejszej Holandii i Flandrii w XVI. i
XVII wieku. Nauka głoszona w starożytności przez takich pisarzy jak: Piliniusz,
Pretoniusz i Herodot w czasach Renesansu zebrała obfite żniwo w postaci ofiar
Inkwizycji.
Najwięcej procesów rzekomych "wilkołaków" odbyło się w południowej Holandii,
czyli na terenach: hrabstw Flandrii, Hennegau, Namur, księstw: Brabant,
Luxemburg a także Limburg. Znane są również fakty przeprowadzania tego typu
procesów w okolicach Tournai, Kammerich, Mecheln, w mieście Maastricht,
Gelderner i Roermond. W latach 1589 — 1661 przeprowadzono na tych terenach 11
procesów, których ofiarami było 6 mężczyzn. Z tej liczby tylko 3 zostało
oskarżonych o likantropię.
Pierwszy tego typu proces miał miejsce w roku 1589, kiedy to przed sądem
stanął nadreński rolnik Peter Stump oskarżony o przemienienie się w wilkołaka w
dniu 31 października. Jeszcze w tym samym roku przed sądem postawiono drukarza z
Antwerpii Jana van Ghelen pod tym samym zarzutem. Mówiąc o wilkołactwie można by
przypuszczać, że pod zarzutem likantropii przed sądami winni stawać mężczyźni.
Myliło by nas to srodze. 18 grudnia 1589 r. przed sądem stanęła również kobieta
Cathelyne van den Bulcke oskarżona o przemienianie się w wilkołaka. Sąd
stwierdził ponadto, że winna jest ona śmierci, wydając na świat 8 "wilkołaków".
Na podstawie oskarżeń uzanano ponadto, że wspólnicy Cathelyne sieją w okolicach
Antwerpii grozę, mordując niewinnych mieszkańców, a obdzierając ich z szat
porzucają ich zwłoki do pobliskich rowów. Do dziś pozostaje otwartym pytanie czy
na terenie katolickiej (wówczas) Holandii istniały jakiekolwiek poszlaki by
twierdzić, że istnieje likantropia.
W 1598 r. przed sądem staje niejaki Jan van Calster oskarżony o zagryzienie
na terenie Bonheiden dwójki dzieci. Podobna sytuacja miała miejsce w 1642 i 1649
w miejscowości Mechelen gdzie przed sądem stanęli Thomas Baetens i Augustijn de
Moor. Wyrokiem Inkwizycji za likantropię zostali skazani na śmierć, zaś ich żony
zabito jako czarownice. W 1605 r. w Księstwie Limburg niedaleko Aachen również
spalono dwóch mężczyzn, którzy przebierali się w ubrania sporządzone z kocich
futer. Trzeci został wbity na pal 5 listopada 1607 r.
W części należącej do Flamandii 5 grudnia 1608 r. oskarżono małżeństwo:
Maerten i Mayken van Daele oskarżonych o przemienienie dziecka w cielaka a
następnie pożarcie go. Wynik tego procesu nie jest po dziś dzień znany.
W czerwcu 1609 r. pochwycono w Roermond Jana van Uffelt, którego spalono jako
wilkołaka. Bardzo często na tym terenie łączono likantropię z czarną magią, tak
więc żony rzekomych wilkołaków ginęły jako czarownice.
Interesujące fakty miały również miejsce w latach 1652 — 61 na południe od
miasta Gent. Miejscowa ludność pochwyciła 45 — letniego Jana Vindevogel
(mieszkańca Ooike) za uprawianie likantropii. Wspomniany wilkołak został
uduszony a następnie spalony. W niedługim czasie spalono również osobę która
przyczyniła się do śmierci Jana.
Pisząc o likantropii która rzekomo istniała w północnej Holandii skupmy się
na hrabstwach: Holand, Seeland, posiadłościach Utrecht, Overijssel — Drenthe,
Friesland, Groningen i Geldern — Zutphen.
Kroniki z tamtejszych terenów przytaczają rok 1595 w którym w Arnheim
schwytano "najprawdziwszego" wilkołaka o imieniu Jan Martensen. Ten mieszkaniec
Steenhuisen był zdaniem ówczesnych kronikarzy odpowiedzialny za zorganizowanie
"mafii wilkołaków" (8 — 10 osób) działającej na tamtejszym terenie. Jej zadaniem
była grabież bydła hodowlanego. Jan został 7 sierpnia 1595 r. uduszony na palu a
następnie spalony. Również w okolicach Utrechtu i Amersfoort w latach 1591 — 95
odbywały się prosecy osób posiadających nadprzyrodzoną siłe. Do takich należeli:
Folkert Dirks, 62 — letni rolnik z Hoohland, jego 17 — letnia córka Hendrika,
oraz synowie: 14 — letni Hessel, 13 — letni Elbert, 11 — letni Gijsbert I 8 —
letni Dirk. Po zakończonym procesie żona Folkerta ze strachu popełniła
samobójstwo, jedna ze wspomnianych osób uciekła, zaś 4 osoby stracono. Sam zaś
Folkert został 14 czerwca 1595 r. żywcem spalony. Tydzień później sądzono jego
córkę Hendrikę która, zdaniem sędziego, miała powiązania z diabłem. Kronikarze
mówią, że była ona oskarżona o czteroletnie sypianie z diabłem, oraz tańce
sabatyczne. Ona również została stracona. Na podstawie przytoczonych faktów z
łatwością zauważamy, że likantropia nie odnosiła się wyłącznie do mężczyzn, lecz
jej ofiarami stawały się również żony i córki "wilkołaków".
W południowej części Holandii, czyli we wspomnianej Flandrii w latach 1350 —
1700 odbyło się przynajmniej 615 procesów przeciwko czarownicom. Teren ten
obejmował obszar 7 000 km2 i był zamieszkiwany przez ok. 650 000
ludności. Teren ten aż do roku 1526 był lennem Francji. Zaś w 1548 r. wszedł w
skład tworzącej się Holandii, rządzonej przez Burgundów. Od roku 1555 natomiast
był podległy koronie Hiszpańskiej.
Aż do XV. wieku zwalczane były tutaj wszelkie formy magii i czarnoksięstwa.
Dlatego też w 1470 r. Mathijs de Wint stanął pod pręgierzem w Gent za
"sprzedanie duszy diabłu". Również w 1468 r. spalono cztery kobiety (trzy w
Brügge i jedną w Diksmuide) za posiadanie "nienaturalnego" wpływu na ludzi.
Pierwsze procesy na szerszą skalę odbyły się już na terenie Flandrii w 1530 r. i
trwały do 1560 r.
W 1530 r. wygnano z Flandrii na okres 50 lat Jana Coune za tzw. "pakt
diabelski". W 1532 r. skazano na śmierć w Brügge Gheleyn Wouters i Ampleune
Coopman. Sześć lat później w oudenburgu uśmiercono Martina Bogaerd zaś w Eeklo
Masseme i w Sint — Niklaas Katheline Duerincx. Kolejny proces miał miejsce w
1554 r. w Oudenaarde którego ofiarą padł Ollivier van Tyssenacke.
Od roku 1560, aż do 1590 na terenie Flandrii było raczej spokojnie. Kolejna
"fala" pojawiła się w 1635 i 1660 r.
Łącznie na 615 procesów jakie odbyły się w latach 1350 — 1700, 425 (69%)
ofiar było kobietami, zaś 190 (31%) mężczyznami. W tej liczbie procesów, odbyło
się 196 spaleń na stosie, 102 wygnania, 78 osób zwolniono za kaucją i 23 osoby
nie przeżyła procesu.
Jeżeli przyjrzyjmy się bliżej tym statystykom dostrzeżemy, że z wszystkich
ofiar "płci pięknej" 47% to były mężatki, zaś 17% - wdowy.
|